30 listopada 2019, 19:59
Ciągle na coś czekamy: na dorosłość, na pierwszą miłość, na ślub, na narodziny dziecka, na przyjazd, na wyjazd... Czekamy... Tęsknimy... Odliczamy dni... Cieszymy się na myśl o tym, co ma przyjść...
A w adwencie na co tak naprawdę czekamy? N choinkę, na prezenty, na wolny czas, na leniuchowanie świąteczne, na 12 potraw? A potem zmęczeni i przejedzeni wracamy do swoich obowiązków. Czy takie czekanie ma naprawdę sens? Czy nie warto zastanowić się głębiej, na co czekamy w adwencie?